Laos to kraj wyjątkowy, a tym razem drugie nasze spotkanie z nim, kolejna odsłona. Siedem dni, trzy loty samolotami, tysiąc dwieście pięćdziesiąt kilometrów przejechanych na motocyklu po drogach i bezdrożach oraz trzydzieści kilometry przepłynięte łódkami zarówno w słońcu, jak i w towarzystwie burz. I cóż, znów było magicznie, pięknie i wyjątkowo. W tym czasie odwiedziliśmy sześć prowincji, cztery miasta, gościliśmy w czterech parkach narodowych, widzieliśmy kilka jaskiń, magiczne pasma gór i rzeki z niezwykle czystą, przezroczysta wodą, jeziora o kolorze szmaragdowym, pola ryżowe, tytoniowe i kukurydziane. Znów mogliśmy przyglądać się codziennemu życiu, które jest takie niezwykłe. W kilku miejscach czas się zatrzymał. Cofnęliśmy się a czasie o sto, a może i więcej lat. Chcemy się podzielić…
-
-
Xe Bang Fai – jaskinia na końcu świata …
Xe Bang Fai, czyli Tham Khoun Xe-co oznacza ,,jaskinię u źródła rzeki”, to jaskinia na końcu świata, bynajmniej tego laotańskiego. Cóż, aby do niej dotrzeć trzeba się troszkę wysilić. Laos jest niewątpliwie krainą jaskiń, a naturalna i jedna z największych Xe Bang Fai jest jedną z nich. W poprzednim poście pisałam również o magicznym miejscu z rzeką podziemną w roli głównej https://www.zycieipodroze.pl/2018/05/14/kong-lor-magiczna-jaskinia-krasowa-ukryta-w-gorach-annamskich/. Także tym razem jest podobnie. Dzisiejsza bohaterka postu jest podobnym rodzajem jaskini. Choć odróżnia ją to, że w przeciwieństwie do poprzedniczki nawet odrobina jej wnętrza nie jest podświetlona. Podróżuje się w całkowitej ciemności płynąc maleńką łódką z przewodnikiem. Aby do niej…