„Zostań moim aniołem” – piękna powieść o życiu i aniołach …

Przesyłki w postaci książek mogłabym odbierać każdego dnia. 🙂 Niedawno dotarła do mnie jedna z nich. Ileż to radości mi sprawiła. Teraz będzie co czytać w wersji papierowej. Uwielbiam zapach książek i ich namacalność w postaci przekładanych kartek. Pośród różnych tytułów znalazły się też takie, które związane są z magią grudniową, zimą i świętami. Przeczytam je jako pierwsze, aby jeszcze bardziej poczuć wyjątkowość jednego z najbardziej ulubionych przeze mnie miesięcy w roku, choć nie zawsze tak było. Dziś słów kilka o jednej z nich, czyli moja nietypowa recenzja, w której znajdziecie cytaty, słowa autorki, które mnie poruszyły podczas czytania, a uwierzcie mi, że tak mądrych spostrzeżeń znajdziecie w poniżej przedstawionej książce znacznie więcej. 

 

 

Czy wierzycie w anioły? Bo ja tak. Jeden, najdroższy memu sercu, w postaci mojego synka Adasia, czuwa nade mną każdego dnia. Jednak anioły można spotkać i tutaj w naszym ziemskim życiu, o czym przekonali się także bohaterowie wyjątkowej powieści Gabrieli Gargaś „Zostań moim aniołem”.

 

„Grudzień był dla tej starej kobiety jednym z piękniejszych miesięcy.

Widziała więcej niż inni ludzie.

Nie tylko pięknie przystrojone drzewka bożonarodzeniowe.

Nie tylko migoczące światełka i skrzący od ulicznych latarni śnieg.

Ona miała to szczęście, że widziała anioły.”

 

Kolejna już powieść Gabrieli Gargaś dotyczy nie czego innego, jak po prostu życia. Jej głównymi bohaterkami są dwie siostry i przyjaciółki w jednym. Jest mi to bliska relacja, gdyż sama taką mam z moją siostrą Martusią. Choć historia skupia się w głównej mierze na losach wspomnianych powyżej kobiet, to i dla pozostałych bohaterów jest w niej wystarczajaco dużo miejsca.

 

„Czasem wystarczy obecność kogoś gotowego wysłuchać,

co tak naprawdę gra nam w duszy,

i choćbyśmy nie wiem jak grubą maskę obojętności przybierali,

w końcu ona pęknie, uwalniając łzy.

Czasem wystarczy kogoś chwycić za rękę i posłuchać,

jak klnie na wszystko dookoła.

Czasem wystarczy po prostu być. Tyle i aż… tyle.”

 

 

„Zostań moim aniołem” to powieść, która dotyczy także nas samych oraz osób, które żyją wokół nas. Daje nadzieję tym, którzy ją utracili i pewność tym, którzy ją odzyskali. A czegóż więcej potrzeba oprócz zdrowia, gdy się zagubimy lub zatracimy. Właśnie iskierki nadziei, która pobudzi, przyniesie spokój i pewność, że kolejne dni, nie tylko te grudniowe, czy świąteczne, które są pewnego rodzaju symbolem, ale te wszystkie, które nadejdą będą dobre i przeżyte właśnie tak, jak chcemy. Nierzadako wsród naszych ziemskich aniołów, tych które są obok nas niemalże każdego dnia.

 

„Szczęście zaczyna się wtedy, gdy wiesz czego od życia chcesz,

i masz głęboko gdzieś, co myśli sobie o tobie ktoś inny.

W pewnym momencie życia zadajesz sobie sprawę,

że tak naprawdę trzeba łapać chwile,

korzystać z okazji, czerpać radość z ciepłych słów.”

 

„Zostań moim aniołem” to historia o życiu i z życiem tle. To niesamowite w jak wyjątkowy sposób Gabriela Gargaś połączyła różne wątki tworząc jedną całość. Czy prostą? Raczej nie. To niezwykły kunszt umieć pisać w ten sposób. Choć to powieść obyczajowa, a nie literatura faktu, ma się wrażenie, że wszystko jest realne, namacalne i niejednokrotnie odczujemy, że poniekąd i my jesteśmy jej bohaterami. Bo czyż w naszym życiu nie było różnych przełomów, momentów po których rozpoczęliśmy je jakby na nowo? Zapewne wielu z nas odpowie, że tak, że właśnie tak było.

 

„Czasami mu się wydaje, że każdy ma takie swoje dwa życia.

To jedno sprzed jakiegoś wydarzenia.

I to drugie, gdy już wydarzyło się owo brzemienne w skutki coś.”

 

Do takich momentów dochodzi także w życiu dwóch głównych bohaterek powieści „Zostań moim aniołem”. Zarówno Marietta, jak i Berenika, dwie wspomniane wcześniej siostry doświadczą w swoim życiu dojścia do punktu, w którym ono się zmieni. I to za sprawą kogo? Właśnie ziemskich aniołów, którym daleko do ideałów, ale którzy zostali doświadczeni przez los, po czym zaszły w nich diametralne zmiany.

 

„-„Może to szczęście, a może nieszczęście?”,

powiedział stary człowiek-podkreśliła raz jeszcze starsza z kobiet.

– Niekiedy to, co wydaje się nam największym szczęściem, jest naszą największą zmorą.

A nasze nieszczęście może doprowadzić nas do takiego szczęścia,

o którym się nawet bogom nie śniło.”

 

Marietta, tkwi w zwiazku, który ją przytłacza, któremu poświęca coraz mniej uwagi, skupiając się na swoim artystycznym sklepiku, zaczyna odnajdować radość z drobnych gestów, chwil i spontaniczności. Na jej drodze pojawia się nieoczekiwanie Anioł, który sprawia, że podejmuje ona istotne dla siebie decyzje, które zmieniają jej życie. Dla niej nadchodzące święta będą jakże inne od tych jakimi wydawało się, że mogłyby być jeszcze przed chwilą.

 

„Blizny na ciele łatwo zauważyć, gorzej z tymi na psychice”.

Bo to była prawda. Ona sama miała kilka takich blizn, które trudno się goiły.

Kiedyś usłyszała, że najsilniejsi ludzie to ci, którzy najwięcej przeżyli i najmocniej czuli.

Pięknie jest czuć, choćby potem po tych wszystkich odczuciach

pozostały jakieś ubytki na sercu, pomyślała.”

 

Samarytanka Berenika wiernie oddana swojej profesji, na co dzień pracująca w szpitalu na OIOM-ie, poświęca mnóstwo czasu pacjentom i ich rodzinom, także poza miejscem pracy. Jej dobre serce narażone jest niejednokrotnie na cierpienie i odczuwanie bolesnych strat. Na szczęście i na jej drodze pojawia się Anioł, z którym, choć nie od razu, w jej życie wkroczy równowaga i poczucie, że zarówno swoje radości, jak i smutki można dzielić z drugim człowiekiem i nie dźwigać ich samemu.

 

„Czasem o szczęściu decudują drobiazgi:

pocałunek skradziony pod jemiołą, kubek goracej herbaty w mroźny wieczór,

dłoń troskliwie poprawiająca zawiązany w pośpiechu szalik.”

 

Czasami szczęście przychodzi niespodziewanie, ale czyż go nie wyczekujemy? Każdy z nas chce być szczęśliwy. Tylko, czy każdy jest na to gotowy? Myślę, że nie. Bo trzeba umieć czuć, kochać, cieszyć się małymi gestami i codziennymi chwilami, aby doświadczać go w pełni. Nie wystarczy go po prostu chcieć. Może czasami warto po prostu zamknąć oczy, jak to rzekła staruszka w powieści „Zostań moim aniołem” do kobiety będącej w ciąży, po to, aby zobaczyć, poczuć i zrozumieć znacznie więcej?

 

„-Czasami nie trzeba widzieć, by czuć.

A ja czuję wokół ciebie taką specyficzną, ciepłą aurę, charakterystyczną dla matek…

Gdybyś zamknęła oczy, sama poczułabyś wiele innych rzeczy.

Każdy z ludzi poczułby coś, czego do tej pory nie mógł dostrzec oczami.

W tym co mówiła była ogromna mądrość życiowa.

To była stara dusza, dojrzała, która coś przeżyła…Która kochała.

Nie wszystkim dane jest, by kogoś pokochać.

A ci, którzy potrafią kochać, dają tę miłość innym.”

 

Powieść Gabrieli Gargaś „Zostań moim aniołem” jest piękna sama w sobie. Już okładka sprawia, że chcemy po nią sięgnąć. Jest ona magiczna, czym przykłuła mój wzrok. Opowiedziane historie są wyjątkowe, chwytają za serce poruszając najczulsze struny i doprowadzając do łez. W nietuzinkowy sposób pokazują nam, że to my jesteśmy najważniejsi, a nasze decyzje doprowadzają nas do momentów, w których jesteśmy, badź chcielibyśmy lub nie się znaleźć.

 

„Wartość naszego życia nie wynika z tego co robimy,

ani nie zależy od tego, kogo znamy, lecz od tego, KIM JESTEŚMY!”

 

Czy „Zostań moim aniołem” jest ksiażką dla każdego? Myślę, że nie. Polecam jednak ją wszystkim tym, którym życie i wątki obyczajowe są bliskie, a otwartość serca potrafi wpływać na ich własny los. Czas przedświąteczny jest doskonałym momentem, aby usiąść w spokoju i pomyśleć lub właśnie sięgnąć po literaturę, która dostarcza wielu wzruszeń i pozwala uwierzyć w to, że Anioły istnieją. 🙂

30 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *