Hue jest miastem położonym w środkowym Wietnamie nad rzeką Huong. Przepływa przez nie Rzeka Perfumowa, która uważana jest za atrakcję, po której można pływać statkami podziwiając okoliczne pagody, świątynie, stylowe kompleksy i piękną naturę lub też spędzić czas siedząc na jej brzegu.
Hue jest miastem pamietającym czasy imperializmu, cesarzy i słynne dynastie zamieszkujące te tereny. Było ono stolicą dynastii Nguyen od XVI do XX wieku i na ten czas datuje się rozkwit miasta, ale i też wszelkie zniszczenia, gdyż to piękne miejsce, pełne niezwykłej architektury, nie było oszczędzane w czasie walk i bombardowań. Znajduje się tutaj oprócz zabytków, pagód, także wiele grobów i grobowców, i to nie tylko słynnych rodów, ale też obywateli pomordowanych w czasie walk. Po wojnie z Amerykanami miasto odbudowano, odrestaurowano Cytadelę, Zakazane Purpurowe Miasto, pagody, grobowce i mosty. Spory udział miał przy tym Kazimierz Kwiatkowski wraz ze swą ekipą, o którym wspominałam już pisząc o Hoi An i My Son.
My dotarliśmy do Hue nocnym pociągiem z Hanoi. Czas upłynął nam miło w towarzystwie pary włosko – hiszpańskiej, a Hue przywitało nas słoneczną aurą i gorącym powietrzem. Po wynajęciu motorka, podjęciu decyzji co zwiedzamy ruszyliśmy, aby poznać miasto i jego uroki.
Najpierw udaliśmy się w kierunku Cytadeli, Pałacu Cesarskiego i Zakazanego Miasta oraz ruin. Cały kompleks robi niesamowite wrażenie. Nie dziwi nic, że był uznawany za jeden z najwspanialszych dworów cesarskich w Azji Wschodniej.
Zarówno Pałac Królewski, jak i Cytadela znajdowały się za murami obronnymi, wałami otoczonymi fosą i w tym klimacie są zachowane do dziś. Zwiedzanie jest czasochłonne, gdyż teren jest rozległy, a historia tego miejsca bardzo bogata i interesująca. My weszliśmy przez Bramę Południową i mijaliśmy stopniowo Most Złotej Wody, Dziedziniec, Pałac Niebiańskiej Harmonii, Złote Wrota, Korytarze Mandarynów, Bibliotekę Królewską, Teatr Królewski, Świątynie Królewskich Przodków i Sławnych Dusz oraz Bramę Miłosierdzia.
Część budynków to tylko pozostałości, których do tej pory nie odbudowano.
Cytadela i cały kompleks pałaców oraz świątyń znajdują się na liście światowego dziedzictwa UNESCO od 1993 roku. Można tutaj dostrzec piękno tego miejsca, jak i wiele znaków świadczących o latch wyjątkowej świetności, jednakże należałoby poczynić jeszcze wiele starań, aby odrestaurować i uwypuklić niezwykłość obiektu.
Dawna siedziba władców Hue robi wrażenie i jest obowiązkowym miejscem, które trzeba zobaczyć będąc w tej części Wietnamu. To tak, jak Wawel w Krakowie, gdybym miała przyrównać do naszych polskich, ważnych z punktu widzenia historycznego i architektonicznego, miejsc.
Następnie udaliśmy się motorkiem kawałek dalej, aby podziwiać Pagodę Thien Mu, czyli Świątynię Niebiańskiej Damy. Usytuowana ona jest na wzgórzu Ha Khe. Rozpościera się stąd widok na Rzekę Perfumową. Miejsce jest wyjątkowe, a mnisi odprawiają tutaj swoje rytuały modlitewne, przy dźwiękach muzyki i śpiewu.
Pagody w podobnym stylu mijaliśmy również podróżując motorkiem po Hue i poza nim.
Ponieważ w okolicach miasta znajduje się wiele grobowców i mauzoleów postanowiliśmy odwiedzić też kilka z nich. Zapewne wartym miejscem, aby je zarekomendować jest Khai Dinh Tomb czyli Mauzoleum Khai Dinha.
Można tutaj podziwiać budowle, grobowiec, jak i wnętrza zarówno w stylu orientalnym, z przewagą chińskich ornamentów i architektury, jak i europejskim w postaci darów królów francuskich głównie w postaci ceramiki.
Zarówno położenie grobowca i świątyni, jak i utrzymanie kompleksu zasługuje na uwagę.
Następnie udaliśmy się dla odmiany w miejsce mniej znane, a może raczej troszkę rzadziej odwiedzane, aczkolwiek bardzo piękne, czyli do Minh Mang Tomb.
Jest to grobowiec położony na bardzo pięknym, rozległym terenie, do którego prowadzi wąska dróżka, na której można spotkać i takie ciekawostki, jak śpiącego człowieka.
Otoczony jest murem, fosami, stawami, świątyniami i piękną zielenią. Tutaj, w przeciwieństwie do bardziej zatłoczonych miejsc było bardzo spokojnie. Można było zapomnieć o tłumach i pospacerować w ciszy.
Poza tradycyjnym zwiedzaniem i wybraniem tylko niektórych obiektów wartych uwagi mieliśmy czas również na odwiedzenie okolicznych wiosek i plaży.
Po sobotnim dniu, pysznej kolacyjce, atrakcjach w postaci występów na ulicach
i czasu wieczornego spędzonego przy muzyce granej na żywo, którą uwielbiamy i gdy mamy tylko okazję z przyjemnością słuchamy
w niedzielę udaliśmy się w góry. Trasa była piękna, a miejsce docelowe, choć zatłoczone tego dnia, zachwycało swoją oryginalnością. Elephant Springs, bo o nim mowa, znajduje się około 60 kilometrów od Hue i jest położone wśród uroczych gór.
Jest to kompleks naturalnie usytuowanych górskich basenów wykorzystujących wody strumieni, potoków i rzeki spływającej z gór oraz kamienie, drewno i liście, które tworzą cudowne miejsce do wypoczynku.
Kąpiel w tym uroczym miejscu była niesamowita rozkoszą i ochłodą w upalny dzień. Poza widokami oraz kąpielą można było skosztować pysznego jedzenia ugotowanego w kuchniach w tym celu tam przygotowanych.
16 komentarzy
Kobieta Wielozadaniowa
Piekne zdjęcia. Super się je ogląda i przy nich marzy…że może i kiedyś sama będę mogła przeżyć i uwiecznić tak wspaniałe miejsca. Póki co dziękuję za ten post….jeżdżenie palcem po mapie jest nudne ale na tym blogu super!!!
anetagrenda
Dziękuję bardzo. Cieszę, że miło się ze mną i moimi zdjęciami podróżuje 🙂 Pięknego dnia Tobie życzę 🙂
Czesia
Pięknie opisane oglądając je przenoszę się razem z Wami W tą podróż pozdrawiam gorąco
anetagrenda
Dziękujemy 🙂 Pozdrawiamy gorąco 🙂
Maria
Miasto wygląda bardzo mocarstwo, potężnie, pełne azjatyckiego w formie przepychu. Moim faworytem jest jednak ten wyluzowany człowiek w hamaku, zawieszony w próżni, czas mu się zatrzymał. Charakterystyczne złoto i czerwień, fajnie ujęte. Wracam z dużą chęcią za każdym razem. Pozdrawiam
anetagrenda
Tak przepych jest charakterystyczny dla orientalnych budynków i ich wnętrz. Cieszę się, ze się podoba i wracasz do tego. I wiesz masz rację człowiek w hamaku jakże wyluzowany kontrastujący z tym, co dookoła. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Ekomentalnie
Zupełnie inny świat, bardzo ciekawa relacja. Wietnam zawsze kojarzył mi się z takimi zamglonymi pejzażami z wodą, niektóre Twoje zdjęcia to wyobrażenie oddają 🙂
anetagrenda
Cieszę się, że relacja przypadła Ci do gustu i że w pokrywa się z Twoimi wyobrażeniami o Wietnamie. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Emily
Super, że tak dużo zdjęć 🙂 Powiem szczerze, że nigdy nie ciągnęło mnie w tamte rejony, dlatego tym bardziej wolę oglądać je sobie we wpisach innych osób 🙂
anetagrenda
Myślę, że to właśnie zdjęcia oddają charakter danego miejsca najlepiej. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Ala Res
W Wietnamie niestety nie byłam i myślę ,że nie szybko będę, choć podróże uwielbiam. Dzięki Tobie uczestniczyłam we wspaniałej wycieczce , pełnej pięknych krajobrazów i niesamowitych miejsc. Pozdrawiam
anetagrenda
Cieszę się, gdy inni mogą podróżować z moim blogiem i poznawać nowe miejsca, w których mi dane było być i dzięki temu mogę się nimi podzielić z Wami pisząc o nich na mojej stronie. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na inne historie 🙂
Bookendorfina Izabela Pycio
Cudownie jest odkrywać świat, ten wokół nas, jak i ten całkiem daleki, możliwość poznawania kultur, przyrody i mentalności zwykłych ludzi, bo o zabytkach już nie wspomnę. 🙂 Takie wspomnienia z wycieczek towarzyszą nam później przez całe życie, a opowiadane przez nas historie cieszą każdego słuchacza. 🙂 Bogaty materiał fotograficzny. 🙂
anetagrenda
Tak, odkrywanie świata, jego piękna, niuansów, niezwykłych miejsc jest niewątpliwie fascynujące 🙂 zostają z nami i w nas na zawsze 🙂 a zdjęcia może bardziej niż słowa oddają ich magię, fenomen, urok i czar 🙂
Pingback:
Pingback: