Katar … część naszego życia … najlepszy czas wspólnego życia z Adasiem, naszym cudownym i wspaniałym synkiem … miłość, szczęście, spokojne, sielskie życie, jak u Pana Boga za piecem z różnorodnymi atrakcjami, pustynne i morskie przygody, przyjaciele, nasz dom, w którym odwiedzający czuli się dobrze, niektórzy mówili, że jak u mamy, podróże małe i duże, słoneczko niemalże każdego dnia, kąpiel w morzu przez cały rok, ale też trudne decyzje, odejście Adasia do Świata Aniołków, żałoba, bezradność, pustka, tęsknota, próba odnalezienia siebie na nowo, wrażenie, że to już nie miejsce dla nas, obawa o kolejne włamania i zmiana w związku z tym swoich przyzwyczajeń oraz coraz większy niesmak jeśli chodzi o traktowanie ludzi, zwłaszcza tych niewykształconych lub mniej wykształconych pochodzących z Azji. Można powiedzieć, że w Katarze przeżyliśmy swoje wschody i zachody słońca, doświadczyliśmy wiele dobrego, jak i emocji, których nikomu nie życzę. Mieliśmy nawet swojego zwierzaczka, różowego kurczaczka, który był bardzo mądry, a raczej była, gdyż miała na imię Zuzia.
Na początku chciałabym Wam Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy przybliżyć Katar. Jest to małe państwo położone w Azji, na Półwyspie Arabskim, otoczone z trzech stron wodami Zatoki Perskiej, a od południa graniczące z Arabią Saudyjską. Jest to kraj pustynny z rozwiniętą aglomeracją głównie wokół stolicy kraju Doha. Ponadto należy wyróżnić także ważniejsze miasta i miasteczka: Al Khawr, Al Jumaliyah, Al Guwariyah, Al Wakra, Ar Rayyan, Ash Shamal, Jariyan al Batnah, Mesaieed i Umm Salal.
Teraz już większość osób w Polsce wie, co to za kraj i gdzie leży. W ostatnich latach było dość głośno w mediach o Katarze. Jednak pamiętam jak dziś, gdy podjęliśmy decyzję o emigracji, wiele osób pytało nas: a gdzie to jest ? gdzie Wy zabieracie Adasia (nasz synek wówczas poruszał się na wózku elektrycznym), a jak tam traktują katolików? Kiedy przyjechaliśmy na pierwszy urlop do Polski zrozumieli, że dla nas i naszego dziecka to była bardzo dobra decyzja, zresztą podejmowaliśmy ją wówczas we troje.
Powierzchnia całkowita Kataru wynosi 11586 km², a więc jest wielkości naszych polskich województw, albo wynosi mniej. Można go przejechać w jeden dzień, gdyby ktoś się uparł. Powierzchnia kraju jest nizinna i pustynna, z przewagą pustyni piaszczysto-kamienistej. Występują też niewielkie tereny bagienne. Linia brzegowa jest urozmaicona i tworzą ją plaże, skały, namorzyny i rafy koralowe. Klimat występujący w Katarze jest typowo zwrotnikowy suchy. Temperatury w ciągu roku wahają się od 15 °C do 50 °C, a roczna suma opadów wynosi 70-90 mm, co nie przeszkadza w tym, aby zalać stolicę w ciągu kilku godzin i spowodować lokalne podtopienia, a wręcz powódź. Zastanawiające jest to, że tak bogaty kraj jeszcze się nie uporał z tym problemem znajdując odpowiednie rozwiązanie. Jednakże przez większą część roku świeci słońce, choć powietrze niekoniecznie jest przejrzyste. Czasami zdarzają się burze piaskowe, albo pyłowe. Najtrudniejszymi do funkcjonowania, ze względu na temperatury i wilgotność, są miesiące od czerwca do września i dlatego część osób decyduje się opuścić Katar na ten czas. Ci co zostają zaadaptowali się do warunków, a i nawet turyści potrafią spędzać czas na plaży, w upale, tak jak moja przyjaciółka, bo już siostra nie była taka odważna 🙂 choć spędzałyśmy czas na plaży :)Temperatura na naszym pomiarze 54 °C 🙂
Populacja w Katarze w tym momencie wynosi około 2.200.000 ludności, w tym rdzenni mieszkańcy stanowią tylko część i jest ich około 300.000 czyli około 13% łącznej liczby całej populacji. Pozostałe osoby to emigranci i mogę śmiało napisać, że emigranci zarobkowi. Około 25% stanowią obecnie Indyjczycy, 16% Nepalczycy, 10% Filipińczycy, 7% Egipcjanie, 7% osoby z Bangladeszu, 4% Pakistańczycy, 4% ludność ze Sri Lanki, 2% Indonezyjczycy, 2% Jordańczycy, 2% Libańczycy i już w znacznie mniejszej ilości Kanadyjczycy, Amerykanie, Australijczycy, Europejczycy, Tunezyjczycy i pozostali Afrykanie oraz inni.
Religią dominującą jest islam i liczy około 70% wyznawców z całej populacji. Ponadto występuje chrześcijaństwo – około 13% i to w dużej mierze za sprawą Filipińczyków, hinduizm – około 13%, buddyzm – około 3% i inne religie oraz mała część osób niewierzących.
Katar jest księstwem, czyli inaczej mówiąc emiratem. Ustrój polityczny to monarchia absolutna. Głową państwa jest emir. Obecnie funkcję tę sprawuje Emir Tamim ibn Hamad Al Sani. Władzę wykonawcza pełni rząd, z premierem na czele, powoływany przez emira. Jest również 45 osobowa Rada Doradcza, która pełni funkcję konsultacyjną dla rządu. W Katarze nie ma partii politycznych, parlamentu, czy też związków zawodowych.
Jednostką monetarną jest rial katarski oznaczony symbolem QAR i jest on połączony z dolarem sztywnym kursem, który wynosi 1 $ = 3,64 QAR.
Językiem urzędowym jest język arabski, ale wszędzie można, a w biznesie nawet trzeba posługiwać się językiem angielskim.
Oficjalnie w Katarze dniami wolnymi od pracy są piątek i sobota, ale dla większości robotników i nie tylko zresztą, jedynie piątek.
Dawniej Katar był biednym krajem, jednym z najuboższych w regionie. Ludzie zamieszkujący te tereny żyli z połowu pereł, co zresztą nie należało do najbezpieczniejszych zajęć, i z rybołówstwa. Obecnie Katar należy do najbogatszych państw na świecie. Posiada ogromne złoża gazu, ale także ropę. Czyni go to bardzo bogatym. Pieniądze zarobione dzięki złożom, a także ich przetwórstwie Katar inwestuje w inne dziedziny życia i nowe firmy, oraz przejmuje te, które już istnieją na świecie. Wizytówką Doha jest między innymi poniższa panorama.
Katar jest krajem muzułmańskim, w którym obowiązują specyficzne normy obyczajowe i społeczne, jakże różne od naszych. Tradycyjnym strojem Katarki jest abaya, czyli rodzaj sukni, czy też raczej długiego płaszcza okrywającego całą sylwetkę, często wykonana z pięknych, szlachetnych tkanin ozdobiona nierzadko drogocennymi kamieniami szlachetnymi. Na głowie kobiety noszą nakrycie o nazwie shayla lub też tahra. Niektóre z nich, zwłaszcza starsze, noszą nekab, który całkowicie zasłania twarz sprawiając, że tylko oczy są odkryte. Można spotkać także kobiety z całkowicie zasłoniętymi twarzami za pomocą specjalnego welonu nazywanego ghotwa. Należy podkreślić, że oprócz stroju, aby w pełni opisać Katarkę, należy dodać markowe okulary i torebkę oraz piękne szpilki od najlepszych projektantów na świecie. Zdecydowanie można odróżnić na odległość Katarkę od innej muzułmanki. Z kolei mężczyzna Katarczyk ubiera się w śnieżnobiałą szatę o nazwie thobe, ozdobioną eleganckimi spinkami wpiętymi w mankiety i długopisem markowym w kieszonce. Na ręku nosi drogi zegarek, a na głowie specjalne nakrycie, które składa się z ażurowej, białej czapeczki i zakładanej na nią chusty, często białej, ale też widzi się i w kratę, która nazywa się ghutra. Na to nakładana jest specjalna, czarna obręcz, czyli igal, który przytrzymuje wszystko na głowie i umożliwia ładne ułożenie chusty. Uzupełnieniem stroju są skórzane klapki.
Choć strój, który noszą Katarki i Katarczycy nie obowiązuje obcokrajowców są normy, których należy przestrzegać. Co jakiś czas pojawiają się nawet kampanie społeczne o właściwym ubieraniu się, zakrywaniu ramion i kolan oraz unikaniu głębokich dekoltów, gdy przebywa się w miejscach publicznych. Dobrze jest respektować normy, które są uznawane w danym kraju, w którym mieszkamy. Dla mnie nie było problemu, aby nosić spodnie, czy sukienki i spódnice za kolano lub też bluzeczki zakrywające ramiona. Ponadto bardzo praktyczne jest używanie chust, którymi można okryć ramiona, ale i też osłonić się przed chłodem panującym w klimatyzowanych pomieszczeniach. Natomiast na plaży nie przeszkadzało nikomu, że mieliśmy na sobie bikini, czy szorty.
Specyficznym okresem w Katarze jest okres Ramadanu. Ktoś może zapytać co to takiego? Ramadan to dziewiąty miesiąc kalendarza muzułmańskiego. Jest to miesiąc postu, który obowiązuje wszystkich po dziesiątym roku życia. Polega na tym, że nie można w tym czasie nic jeść, ani pić od wschodu do zachodu słońca, ani też zażywać żadnych uciech. Jest to czas szczególnej modlitwy i dzielenia się z biednymi dobrami, gdyż obowiązek jałmużny jest jednym z filarów wiary. W Katarze często przyjmowało to postać organizacji kolacji dla biedniejszych w namiotach poustawianych w różnych częściach miast i miasteczek. Koszty pokrywał Katarczyk. Powstrzymanie się od jedzenia i picia rozpoczyna się od porannej modlitwy, czyli fadżr, a kończy się po wieczornej modlitwie. W Ramadanie muzułmanie spożywają jeden posiłek wieczorem, czyli iftar, oraz kolejny przed świtem, czyli suhur. Tradycją są również nocne modlitwy i czytanie Koranu zwane Tarawih. W okresie Ramadanu, choć się go nie obchodzi, nie powinno się pić, ani jeść publicznie na oczach muzułmanów. My w tym czasie spożywaliśmy posiłki w domu lub uczestnicząc w iftarze, a będąc na wycieczce w odludnym miejscu, o co nie trudno, zwłaszcza w czasie Ramadanu. Większość Katarczyków nie pracuje wówczas, a czas pracy dla wszystkich jest skrócony do pięciu godzin dziennie. W połowie Ramadanu obchodzone jest w Katarze święto Garangoo poświęcone dzieciom. Dzieci, ubrane w tradycyjne stroje świętują, odwiedzają domy i bawią się. My zawsze mieliśmy uszykowane słodycze i bakalie dla dzieci na ten dzień 🙂 Okres Ramadanu Katarczycy kończą świętem Eid al-Fitr przekazując sobie życzenia „Eid Mubarak” co oznacza szczęśliwych świąt. Obdarowują się wówczas prezentami, bawią się, tańczą z szablami i radują. A czy każdy musi przestrzegać postu? Otóż nie. Nie muszą go przestrzegać dzieci, osoby starsze, kobiety w ciąży, osoby chore i będące w podróży. Mogą one odrobić post w późniejszym, dowolny terminie. Dzieci i osoby starsze, czy bardzo chore nie muszą tego czynić.
Na co dzień Katarczycy, ale nie tylko oni poruszają się własnymi samochodami. Paliwo jest bardzo tanie, tańsze niż woda. Kiedy opuszczaliśmy Katar litr paliwa kosztowało 1 rial, obecnie cena nieco wzrosła. Ponadto można przemieszczać się taksówkami, choć to już bardziej kosztowne i nie zawsze proste lub komunikacją miejską, która również jest, ale korzysta z niej niewielka grupa osób. Dzieci do szkół dowożone są przez specjalnych przewoźników lub przez rodziców. Pracowników fizycznych dowozi się również autobusami i to nie koniecznie w komfortowych warunkach. Sieć drogowa jest bardzo dobrze rozwinięta. Wciąż budowane są nowe drogi i połączenia. Tak jak drogi powstają i nowe osiedla oraz obiekty sportowe. Ponadto bardzo dobrze rozwinięty jest transport lotniczy i morski. My Polacy od 2012 roku możemy bez problemu kupić wizę na lotnisku. Z Polski jest bezpośrednie połączenie do Doha każdego dnia pięciogwiazdkowymi liniami lotniczymi Qatar Airways, bardzo docenianymi na świecie.
Katar ponadto jest bardzo dumny z posiadania Al Jazeera (Al Dżazira). Jest to arabska stacja telewizyjna z siedzibą w Doha. Posiada ponad trzydzieści biur na całym świecie. Jest potężną stacją na Bliskim Wschodzie i docenianą na świecie. Uważana jest za niezależną politycznie, choć finansowana przez emira i myślę, że w dużej mierze taką jest. Pewne jest to, że umożliwia mieszkańcom krajów arabskich i nie tylko, gdyż nadaje również w języku angielskim, zaznajamianie się z najważniejszymi wydarzeniami na Bliskim Wschodzie i na świecie. Kreuje nowe trendy i zmierza w dużym stopniu do demokratyzacji tamtych rejonów, choć to jeszcze daleka droga, jeżeli w ogóle kiedykolwiek zostanie taki stan osiągnięty. Zresztą nie wiadomo czy demokracja jest słuszną drogą w przypadku wszystkich krajów i narodów. Obserwując w Katarze różne osoby nabrałam wątpliwości, czy każdy człowiek jest zdolny żyć korzystając z przywilejów, ale i obowiązków wynikających z demokracji.
Katar jest krajem bezpiecznym o niskim wskaźniku przestępczości, ale nie jest tak, że zdarzenia kryminalne nie mają miejsca.
Katar jest niewątpliwie krajem, w którym zderza się wiele różnic. Z jednej strony wspaniałe, okazałe budynki w Doha, a z drugiej jeszcze wiele miejsc, o typowej dla tych okolic architekturze, gdy podróżuje się w głąb kraju.
Zresztą przepiękny Souq Waqif w Doha, czy też niedawno wybudowany w Wakra doskonale odzwierciedlają architekturę z dawnych lat. Są to miejsce odrestaurowane, ale doskonale oddające klimat kultury arabskiej.
Co uderza to na pewno to, że jest bardzo dużo meczetów, nawet na pustyni,
a kompleks religijny dla wyznawców innych niż islam jeden. Ale wiele osób się cieszy z faktu, że jest. My także mogliśmy uczestniczyć w nabożeństwach, modlitwie, czy też Świętach ważnych dla każdego katolika, czy w ważnych dniach dla nas osobiście.
Ponadto różnice dotyczą sposobu jedzenia, wyboru produktów spożywczych, z których przyrządzane są potrawy. O różnicy w ubraniu już pisałam wcześniej. Różnice obyczajowe to nie tylko strój, to także sposób bycia, przyjmowania gości, podział na miejsca dla kobiet i rodzin oraz mężczyzn w restauracjach, szpitalach, a nawet w domach. Dla Europejczyka, Amerykanina, czy Australijczyka jest to zupełnie odmienne od naszego stylu życia. Idzie się do tego przyzwyczaić i zaakceptować to, ale jest to dla nas nie naturalna sytuacja. Różnice sięgają dalej i nie dotyczą tylko samych Katarczyków, którzy są traktowani w uprzywilejowany sposób przez własne państwo. Otrzymują oni wiele profitów i korzyści, łatwość zatrudnienia, budowy domu, zwolnienia z opłat i umorzenia kredytów. Ponadto w Katarze bardzo wyraźny jest podział emigrantów na tych lepiej wykształconych, zajmujących wysokie stanowiska w firmach, inżynierów, nauczycieli i managerów z Anglii, Australii, Ameryki, Europy, a z drugiej strony nie wykształconą, tania siłę roboczą z Nepalu, Bangladeszu, Pakistanu, Sri Lanki i Indonezji. Gdzieś po środku znajdują się może emigranci z Indii i Filipin, gdyż są wykształceni. Różnice w pensjach są przeogromne i to dosłownie, od 1.000 riali do 100.000, a może i więcej miesięcznie. Dysproporcje są niewyobrażalne, jak i idący za nimi styl życia poszczególnych grup. Od mieszkania w luksusowych warunkach w dużych domach, przestronnych apartamentach, po życie w złych warunkach, zakrawających o urąganie prawom człowieka, w kontenerach poustawianych jeden na drugim na pustyni i na specjalnych osiedlach, nierzadko z dala od cywilizacji. Wielu osobom w Katarze żyje się bardzo dobrze, ale jest spora grupa tych, którzy zarabiając bardzo mało i większość posyłają do domów, a sami żyją bardzo skromnie. Jednakże robią to, bo zarabiają znacznie więcej niż u siebie w Nepalu, Bangladeszu, czy na Sri Lance i dlatego godzą się na oferowane im warunki płacy i życia. Choć generalnie Katar oferuje stosunkowo wysokie zarobki dla osób wykształconych i z doświadczeniem, to koszty życia są bardzo wysokie. Tak jak można zarobić pieniądze, tak i wydać je nie jest problemem, zwłaszcza, że pokus dookoła nas jest bardzo wiele. Z jednej strony zachęcający podatek od osób fizycznych, który wynosi 0%, ale należy się zabezpieczyć na emeryturę indywidualnie, lub co jest rzadkością w grupowych ubezpieczeniach oferowanych nielicznym w firmach. Żyć tutaj i mieszkać można tylko pracując, gdyż nie ma tutaj żadnych przywilejów socjalnych dla emigrantów, stąd Katar nie ma obecnie problemu takiego jak Europa. Ubezpieczenia medyczne są prywatne, tak jak i płatne szkoły i przedszkola dla dzieci. Stąd pensje muszą być sukcesywnie wysokie, aby rekompensowały koszty. Dla przykładu wynajem miesięczny domu dla rodziny to koszt rzędu 15000 riali na miesiąc. Z drugiej strony nie można otworzyć żadnego biznesu bez współudziału Katarczyka. Mieszka się w domach, czy też mieszkaniach wynajmowanych od Katarczyków, gdyż poza specjalna strefą, bardzo drogą zresztą, nie można zakupić domu, czy mieszkania na własność.
Odnosi się wrażenie, że pomimo dostępności do warzyw i owoców, choć większość pochodzi z poza Kataru, i dobrych zarobków świadomość dotycząca odżywiania się jest niska i niejednokrotnie podnoszony jest temat otyłości. Wynika on ze sposobu odżywiania, ale też i z prowadzonego trybu życia. Jest gorąco to fakt, ale można być aktywnym cały rok, gdy jest chłodniej na powietrzu, a gdy przychodzą upały mnóstwo klubów oferuje swoje usługi w postaci różnych zajęć sportowych. Także jest to kolejny dowód ukazujący, że dobrobyt nie idzie w parze ze zdrowym stylem życia. Społeczeństwo katarskie dotykają też choroby genetyczne wynikające ze struktury zawieranych małżeństw. Ale najdziwniejsze może wydawać się to, że pomimo iż słoneczko świeci niemalże cały rok sporo osób choruje na depresję. A jednak jest to możliwe. Ponadto jest to kraj, w którym jest tylko jeden sklep alkoholowy, a większość osób uważa, że pije się tam więcej niż żyjąc w innych miejscach, a kolejki do tegoż jedynego sklepu przed Ramadanem są takie, jak u nas w czasach komunistycznych, nawet kilkugodzinne. Aczkolwiek zakupy są reglamentowane. Należy posiadać licencję, na którą firma w której pracujemy musi wydać zgodę i przeznaczyć co miesiąc określona tylko kwotę wyznaczoną odgórnie procentowo na zakup alkoholu.
O Katarze można by było wiele napisać. Ja staram się napisać zarówno o tym, co piękne, niezwykłe i sprawiające, że ludziom żyje się dobrze, jak i o tym, co nie koniecznie jest pozytywne. A jakim miejscem dla nas był Katar ???
Katar to miejsce, w którym spacerują wielbłądy, a z drugiej strony są przepiękne budynki i wyrastają kolejne, a słońce świeci niemalże cały rok.
Ten maleńki kraj był naszym domem przez sześć lat. Spędziliśmy tam część naszego życia. Trzy lata z naszym synkiem Adasiem i trzy lata bez niego w ziemskim wymiarze. To był dla nas dobry, radosny, piękny i szczęśliwy czas, ale i przepełniony bólem, cierpieniem, wątpliwościami i trudnymi decyzjami.
Dla mnie Katar to słoneczny kraj, który polubiliśmy z jego plusami i minusami.
Nasze życie koncentrowało się zarówno wokół naszego domu, ale toczyło się także poza nim. Mieszkało nam się bardzo wygodnie w dużym, parterowym domu. Wokół niego stworzyłam własnymi rękoma ogród z pięknymi palmami na czele, które i my, i inni podziwialiśmy.
Uwielbialiśmy to miejsce, lubiliśmy tam razem, całą rodzinką spędzać czas i przyjmować gości. Mieliśmy bardzo dużo czasu dla siebie. Nasz synek był z nami tam szczęśliwy, co często nam powtarzał.
Odwiedzali nas nasi przyjaciele i znajomi, którzy czuli się u nas jak w domu.
Zachwycali się potrawami, które przyrządzaliśmy w kuchni, czy też w naszej wędzarni, którą mój mąż własnoręcznie wybudował.
Odbyło się u nas wiele imprez kończących się rano, a nasz synek, gdy nie było spotkania towarzyskiego ponad tydzień pytał: a kiedy będzie impreza? zadzwonimy do chłopaków (Polaków pracujących z moim mężem i mieszkających w Mesaieed, tak jak i my)? Już bez Adasia imprezy były inne, krótsze i mniej urozmaicone. Wcześniej było i jedzonko, i muzyka, i film zawsze przygotowany przez Adasia, gra w piłkę, czy też w karty. Spotkania miały charakter wielowymiarowy. Później bez naszego synka było już inaczej.
Poznaliśmy Katar i na długość i na szerokość, a i wielu osobom pokazaliśmy, co ma ten kraj do zaoferowania.
Od safari po pustyni i kąpieli w ciepłym morzu, po jaskinie,
lasy namorzynowe i spływ kajakami wokół nich,
urokliwe miejsca w okolicach Zekreet i kawałek historii Kataru na północy kraju koło Fortu Zubara, miasteczko filmowe,
po Sealine Beach,
wielbłądy, tory wyścigowe,
Souq Waqif i inne miejskie atrakcje w Doha, jak Muzeum Sztuki Islamskiej, Katarę, Perłę nad Zatoką,
czy też Aspire Park i Galerię Villagio z pływającymi gondolami w środku budynku o wnętrzu w stylu weneckim.
Mogliśmy zobaczyć różnice między tradycjami beduińskimi a nowoczesnym światem muzułmańskim, pro zachodnim, wręcz kapitalistycznym. Dzięki nam nasza rodzina i przyjaciele mogli poznać świat, jakże inny od tego, którego doświadczamy na co dzień w Polsce. Poznać inną kulturę, religię, obyczaje, zobaczyć wiele pięknych miejsc, cieszyć się ciepłym klimatem i zasmakować różnych dań serwowanych nie tylko przez nas, ale i w restauracjach, które proponują różnorodne dania z całego świata. Mnie zawsze kulinarnie Katar będzie kojarzył się z humusem, choć pochodzi on z Libanu, z odwiedzeniem wielu restauracji, jak nigdy wcześniej w życiu oraz pysznościami domowymi, które przyrządzaliśmy z mężem. Wyjazd do Kataru stworzył nam wiele możliwości. Nasz synek mógł zrealizować swoje marzenie i zobaczyć wyścig Formuły 1 na żywo w Abu Dhabi i to z jego idolem Robertem Kubicą, którego uwielbiał.
To była wspaniała przygoda dla Adasia i realizacja marzenia. Był bardzo szczęśliwy, wzruszony i pełen energii. Cudownie jest móc spełnić marzenie swojego dziecka i widzieć nieopisana radość na jego twarzy. Pamiętam później dzień, w którym Robert Kubica miał wypadek, a Adaś bardzo płakał i przeżył to mocno. Nie dziwi nic świat Formuły 1 i Robert Kubica towarzyszyli mu od najmłodszych lat, od czasów przedszkola. Dla nas weekend z Formułą 1 to była świętość. Razem oglądaliśmy ją we troje a Adaś przed każdym sezonem przygotowywał katalog z zespołami i zawodnikami. Otrzymywałam jeden egzemplarz ja i jeden mój mąż. To był wspaniały czas dla nas, jak i w następnym roku wakacje na Sri Lance.
Wtedy nie wiedzieliśmy, że ostatnie wspólne. Nasz synek w Katarze był bardzo szczęśliwy i choćby dlatego dla nas będzie to zawsze ważne miejsce. Pamiętam, jak po powrocie z podróży Adaś mówił: nasz domek, nasze Mesaieed, czyli miasteczko w którym mieszkaliśmy w Katarze. Tutaj chcę podkreślić, że w Katarze dla dzieci wszyscy są mili. Pociechy traktowane są bardzo szczególnie. I z naszym synkiem tez tak było. Czuł się doskonale mogąc poruszać się niemalże wszędzie swoim pojazdem i będąc często vipem w czasie różnych imprez sportowych.
A w Katarze odbywało się ich bardzo wiele: WTA, ATP, Diamentowa Liga i inne zawody lekkoatletyczne, piłka siatkowa, piłka ręczna, piłka nożna i Moto Grand Prix.
Mieliśmy już nawet stałe, coroczne elementy programu. Była to i jest nasza pasja, czyli kibicowanie naszym sportowcom.
W Katarze czuliśmy się bezpiecznie. Nie zamykaliśmy domu, ani samochodów. Jednakże do czasu. Bo, gdy byliśmy już sami, po powrocie z Himalajów, odkryliśmy włamanie. Zresztą ich próby powtórzyły się jeszcze, więc zmieniłam pogląd na temat bezpieczeństwa. Jest to kraj spokojny, ale różne incydenty mają miejsce. Tak jak i wypadki samochodowe spowodowane brawurową jazdą. Nawiązując do tego, ruch w Doha jest intensywny, choć gdy porównam teraz do Hanoi to nie wcale taki najgorszy. Kultura jazdy jest odmienna od naszej. Wiele osób nie przestrzega zasad łamiąc je notorycznie. Kierowcy nieumiejętnie poruszają się po drogach lub jeżdżą zbyt brawurowo zagrażając innym uczestnikom ruchu. Potrafią zaparkować na rondzie i urządzać sobie pogaduszki, albo brawurowo, przy dużej prędkości wyprzedzać kogo i co popadnie. Jednakże ja w moim Nissanie Xterra czułam się bezpiecznie i nie przydarzył mi się żaden incydent, choć wielu naszych znajomych nie miało takiego szczęścia. Ale pamiętam jak na początku naszego pobytu potrafiliśmy zakopać się na pustyni i szukać rozwiązania jak wyjechać, bądź korzystać z pomocy innych. Jednakże z biegiem czasu mój mąż stał się ekspertem, przyszło doświadczenie w poruszaniu się na pustyni i brzegami morza, kontrolując przypływy i wówczas już my pomagaliśmy raczej innym wydostać się z tarapatów. Jednakże jeżdżąc po Katarze trzeba mieć oczy dookoła głowy. My na szczęście mieszkaliśmy w Mesaieed, miasteczku oddalonym od stolicy o trzydzieści kilometrów i u nas ruch był spokojny. Dlatego, gdy jechaliśmy do Doha ze spokojem znosiliśmy korki, ale już nie tak spokojnie patrzyliśmy na okropnie jeżdżących kierowców. Lubiliśmy nasze miasteczko, ale i też nasze wyprawy, czy to na pustynię, czy nad morze i biwakowanie pod namiotem, czy wyjazdy do Doha.
Następnie wracaliśmy do naszego domu, w którym czuliśmy się bardzo dobrze. Był naszym tymczasowym miejscem na ziemi, w którym i wokół którego toczyło się nasze życie i w którym byliśmy na ogół szczęśliwi. Na zawsze pozostanie mi bliski.
Podsumowując, Katar to kraj pomimo nowoczesności egzotyczny, pełen kontrastów, z kulturą arabską i obyczajowością ukształtowaną przez dominująca tam religię, islam. To także państwo oferujące bardzo dobre warunki życia, choć nie dla każdego. Można żyć w nim dobrze, spokojnie i spotkać wielu wspaniałych ludzi. Można poznać ludzi z całego świata z ich poglądami, religią i stylem życia i wiele się od nich nauczyć. Uczyć się tolerancji, bądź wręcz odwrotnie stać się też i w pewnym sensie rasistą. Można podziwiać piękno niezwykłej kultury arabskiej, przepięknej architektury i uczestniczyć w wielu imprezach kulturalnych i sportowych. Katar to kraj w którym słońce świeci niemalże przez cały rok, safari można organizować codziennie, a ciepłe morze zachęca do kąpieli, choć i niebezpiecznych stworzeń, jak meduzy, czy inne nie brakuje, czego i sami doświadczyliśmy osobiście.
To kraj, w którym benzyna jest bardzo tania, a woda musi być pozyskiwana w procesie odsalania. Katar oferuje bardzo dużo, pozwala zarabiać dobre pieniądze, a podatek wynosi 0%, ale koszty życia są bardzo wysokie. Nam Katar podarował dobre i spokojne życie. Nasz synek i my byliśmy tam szczęśliwi, choć przeżyliśmy i tragedią, żałobę bardzo bolesną dla naszych serc. Czuliśmy się tam, jak w domu, żyliśmy jak w domu, choć niekiedy brakowało bliskich i soczystej zieleni, takiej jak mamy w Polsce wiosną i latem, czy takiej, która jest w Wietnamie przez cały rok. Stworzyliśmy tam dom, nasz dom i dlatego pozostanie on na zawsze w naszych sercach. Jednakże kiedy nadszedł czas pożegnania rozstałam się z nim z nadzieją na równie dobre, a może lepsze, zapewne nieco inne, życie w Wietnamie.
17 komentarzy
jogosfera
Piękne miejsce, ale kultura dla mnie raczej na co dzień uciążliwa… Straty bardzo współczuję 🙁
Aneta Grenda
Tak miejsca piękne, ale życie faktycznie chyba nie dla każdego 🙂 Dziękuję …
Kasia
Świetny tekst przeczytałam go jednym tchem. Katar to egzotyczny kraj i na pewno nie dla każdego ale ty Anetko odnalazłaś się w nim. Masz duszę podróżnika i pokorę której co niektórym brakuje. Łza w oku się kręci przy ostatnim zdaniu ale to dobrze bo to łza dla Adasia. Pozdrawiam i czekam na kolejny tekst. Buziaki Anetko.
Aneta Grenda
Dziękuję bardzo. Tak jestem domatorką z duszą podróżnika, bardzo trafnie to ujęłaś. Mi za każdym razem łza kręci się w oku, gdy piszę o Adasiu, zresztą nie tylko wtedy, wówczas uśmiecham się do niego tak po prostu…Pozdrawiam i zapraszam do czytania 🙂
Kinga
Niesamowite miejsce i piękne zdjęcia. To właśnie wspomnienia sprawiają, że różne miejsca stają się nam szczególnie bliskie. Ty masz z Katarem zarówno dobre, jak i bolesne wspomnienia. Ale podziwiam Cię, że potrafisz o tym tak pięknie i spokojnie pisać.
A humus też uwielbiam 🙂 Jadłam go pierwszy raz w Izraelu i zakochałam się bez pamięci 🙂
Aneta Grenda
Dziękuję Kinga 🙂 Tak wspomnienia są w nas, a spokój przychodzi z czasem, choć serce czasami ściska, a łezka kręci się w oku…
Marta
Katar to nisamowity I przepiękny kraj. Co prawda bardzo różniący się od Polski. Byłam w tym kraju 3 razy I zawsze mnie czymś nowym zaskoczył oczywiśćie w pozytywny sposób. Było I klka smutnych chwil ale dzięki Tobie siostrzyczko I dzięki Twojemu mężowi a mojemu szwagrowi było to możliwe. Dziękuje Wam bardzo. Kocham Was, całuski:)
Aneta Grenda
Dziękujemy, ze byłaś zawsze z nami 🙂 Kochamy Cię Martusiu 🙂
Agnieszka
Super opowieść o Katarze Anetko 🙂 miałam chwilami uśmiech na twarzy ale niestety pojawiły się też łzy na myśl o Adasiu 🙁 Cieszę się że spełniacie swoje marzenia i że jesteście szczęśliwi… Życzę Wam wszystkiego dobrego i szczęścia w Wietnamie… Na pewno będę zaglądać na bloga… Pozdrawiam 🙂
Aneta Grenda
Dziękuję bardzo 🙂 Tak na myśl o Adasiu łezka kręci się w oku…a my staramy się być szczęśliwi i kochamy się bardzo…teraz mamy tylko siebie na co dzien…Zapraszam serdecznie do czytania mojego bloga 🙂
anetagrenda
Dla Mirka zainteresowanego rafami koralowymi 🙂 My byliśmy tutaj: https://www.google.com/maps/dir/Doha,+Qatar/25.6468474,50.8466819/@25.6404975,50.7854443,12z/data=!4m8!4m7!1m5!1m1!1s0x3e45c534ffdce87f:0x44d9319f78cfd4b1!2m2!1d51.5310398!2d25.2854473!1m0?hl=en
kassim
pozdraiam goraco ….bardzo mi sie podobal ten blog ….czytalem uwaznie …jest naprawde cudownie .
pozdrawiam serdecznie ..i dziekuje za te wszystkie wiadomosci o Katarze …ja mieszkam w Arabii Saudyjskiej i nigdy nie bylem w Katarze
anetagrenda
Prosze bardzo 🙂 Serdecznie pozdrawiam 🙂
MariannaInAfrica
Bardzo ciekawy tekst! Wzruszyłam się bardzo czytając o Twoim synku, tak pięknie o nim piszesz… Nie byłam nigdy w Katarze, ale zachęciłaś mnie do odwiedzenia tego kraju! Nie sądzę, bym mogła tam zamieszkać, ale chętnie spędziłabym tam trochę czasu, żeby poznać tę jakże odmienną kulturę 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
anetagrenda
Dziękuję Ci bardzo za wrażliwość i zrozumienie. Tak to był wyjątkowy czas, ale potem chcieliśmy wyjechać już we dwoje. I stało się tak, że wybór padł na Wietnam. I bardzo dobrze bo odzyskaliśmy z mężem energię i zdolność do marzeń. Katar pozostanie zawsze w naszych wspomnieniach i sercach zwłaszcza że względu na 3 lata, najlepsze lata, które spędziliśmy tam z Adasiem, naszym cudownym synkiem 🙂 Dziękuję i pozdrawiam serdecznie 🙂
Anna M-a
Cieszę się, że mogłam przeczytać tą historię. Jest i piękna i smutna…Nie wiem co mogę więcej powiedziec.. nie spodziewłam się i nie przewidywałam, jak to wszystko było u Ciebie, więc po prostu ściskam :*
Mam bliskiego kolegę, który mieszkał w Katarze i jego odczucia są zupełnie inne (był nauczycielem ang.) – na porządku dziennym w szkole przestępstwa,w większości były tuszowane…łącznie z takimi z użyciem noża itp. (i to nie tylko draśnięcia). no i kolega się szybko ewakuował… do Wietnamu.
ale dobrze widzieć „dwie strony medalu”
sciskam mocno :*
anetagrenda
Dziękuje bardzo Aniu. Przeżyliśmy w Katarze wiele … A co do Kataru to z jednej strony świat niezwykły, ale też obłudny. Nie dziwi mnie, że ukrywano takie sprawy w szkołach. Podobnie, gdy do wypadków dochodziło z winy Katarczyków, też to kamuflowano. Mnie najbardziej bolało, że z jednej strony bogactwo, a z drugiej biedni robotnicy mieszkający w kontenerach na pustyni w złych warunkach i odizolowani, pracujący za grosze. Smutne, ale cóż taki jest teraz ten świat…