Z wizytą u wietnamskiego fryzjera…

Już po raz drugi odwiedziłam wczoraj fryzjera w Hanoi, a właściwie po raz trzeci, ale ten pierwszy był taki wymuszony, okazjonalny, gdy przed czterdziestymi urodzinami podczas miesięcznej wyprawy, również przez Wietnam, moje włosy nie wyglądały już nazbyt dobrze i wymagały natychmiastowej koloryzacji. Bo jak by to było w czterdziestkę wejść z zaniedbanymi włosami 🙂 Nawet w czasie podróży z plecakiem znajdzie się chwila na fryzjera, jeśli ma to poprawić samopoczucie i zwiększyć samoocenę własnego wyglądu 🙂  I tak przed wyjazdem na Halong Bay, choć spędziliśmy w Hanoi może 24 godziny, jak nie krócej, fryzjer został zaliczony.

moj fryzjer

Teraz wybór był świadomy, choć wcale nie łatwy. A to dlaczego ? A to dlatego, że fryzjerów, zakładów fryzjerskich, salonów urody jest tutaj bardzo dużo. A wymagania sanitarne nie są takie jak w Polsce. Tylko w uliczkach koło mnie jest kilka miejsc, gdzie można się upiększyć. Ja, jak to ja w takich sytuacjach wybrałam intuicyjnie. I bardzo dobrze trafiłam.  Za pierwszym razem obcinał i farbował mnie mężczyzna i wszystko wyszło super. Widać, że ma on fach w ręku, choć jest młodym człowiekiem. Tym razem ten sam mężczyzna mnie obcinał, ale farbowaniem, myciem, pielęgnacją włosów zajmowały się kobiety. Ja byłam zachwycona.  Dlaczego? O tym zaraz napiszę. Wiadomo fryzjer obcina, choć właściwie powinnam napisać, że to sztuka tworzenia z włosa, farbuje, myje i właśnie, właśnie o tym myciu słów kilka, bo to nie takie zwykłe mycie.

admin-ajax[1]

Spędziłam na fotelu w pozycji leżącej, bo tutaj się po prostu leży w czasie mycia, ponad dwadzieścia minut. I mogłabym się o tym rozpisywać, bo dla mnie to rytuał, poezja mycia. Składa się na niego mycie, wielominutowy masaż, głaskanie, przekładanie głowy na różne sposoby, spłukiwanie i pielęgnowanie. Cudowny relaks nie do opisania. A ja uwielbiam taką odskocznię, gdy moje włosy są w dobrych rękach. Wtedy o niczym innym nie myślę tylko jestem tu i teraz, i odpoczywam. Efekt końcowy jest taki, że włosy są zadbane, błyszczące i pachnące i to po wizycie w małym saloniku fryzjerskim, których tutaj jest mnóstwo. Jednakże na czas pobytu w Hanoi ja będę wracać do tego mojego, wybranego przeze mnie.

Cieszę się, że gdy nie ma przy mnie mojej polskiej fryzjerki Asi – najlepszej pod słońcem :), to mam alternatywę. A to wszystko za przystępną, normalną cenę. Nie tak, jak to było w Katarze, że za zabiegi na włosach trzeba było słono zapłacić, dziesięć razy więcej niż tutaj. Koszt jednej wizyty u fryzjera to często połowa biletu na samolot np.: do Nepalu, czy na Sri Lankę. Ja osobiście wolałam te środki przeznaczyć na podróże. Bo zwiedza się raz na jakiś czas, bywa się w danym miejscu często raz w życiu, a fryzjer potrzebny częściej, a czasami trzeba zdecydować, że rzadziej, gdy ma się inne priorytety.  Dlatego teraz jestem bardzo zadowolona i szczęśliwa, bo mając krótkie włosy, mogę chodzić do fryzjera kiedy chcę i nie porównywać wizyty u fryzjera z ceną biletu na samolot…

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *